Przesłane do Redakcji

Ostatnio postanowiłam zaszaleć. Rozjaśniłam włosy o pół tonu i skróciłam je o 7 cm... Poszłam nawet do kosmetyczki (uwaga! pierwszy raz w życiu!) na regulację brwi.  Dziewczyny, gdybym wcześniej wiedziała, że to aż tak boli, nigdy bym się na to nie zdecydowała! Niestety, na moje nieszczęście,  byłam też zapisana na depilację nóg i okolic bikini! O nic nie pytajcie... Na samo wspomnienie tego dnia, resztki włosów (tych, których nie pozwoliłam już wyrwać), jeżą mi się na piszczeli.

Laski, dlaczego  na własne życzenie tak cierpimy? Robimy to dla siebie, czy dla facetów, żeby się im podobać? Myślicie, że jakiś samiec martwi się tym, że nie będzie podobał się kobietom, bo ma za dużo włosów na nogach. Ha! Nic bardziej mylnego! Idzie taki po plaży, w krótkich gaciach i dumnie eksponuje te swoje owłosione kuloski. Wcale nie mniej, pręży równie owłosioną klatę. A my biedne co? Tak się staramy, żeby dobrze wyglądać, że czasem jeden niepożądany włosek jest w stanie zepsuć nam humor.

Ale posłuchajcie dalej. Po dniu pełnym nowych wrażeń, wróciłam do domu. Mówię sobie: wyglądasz całkiem fajnie. Ten twój mąż to ma szczęście, że cię ma. Postanowiłam, że zanim mój luby wróci z pracy, przygotuje dla nas jakąś romantyczną kolację. W końcu, nie na darmo tak się nacierpiałam, żeby teraz nie pokazać mu moich, prawie, idealnie gładkich nóg.  Z internetu ściągnęłam przepis na lasagne i zabrałam się do pracy. Co jak co, ale gotować to ja naprawdę potrafię. Z resztą, mojemu małżonkowi, trafiłam do serca, właśnie przez żołądek. Do tej pory opowiada wszystkim, o moich kotletach de’ volaille, którymi uraczyłam go na jednej z naszych pierwszych randek. Dziewczyny, ale ostatnio powiedział mi, że gotuję lepiej niż jego mama! Rozumiecie, co to znaczy? Gotować lepiej, niż twoja własna teściowa! No to jest coś!  Nie powiem, urosłam wtedy bardzo, a przy niedzielnym rosołku u mojej teściowej, nie omieszkałam o tym wspomnieć.  Och, nie pomyślcie o mnie źle, ale taki delikatny pstryczek czasem się przyda.

Lasagne była już gotowa. Świece, nastrojowa muzyka , wszystko było gotowe. Wskoczyłam w najlepszą kieckę i czekałam. Gdy już wreszcie usiedliśmy do stołu, widziałam, jak mój mąż świdruje mnie wzrokiem. Już Cię mam- pomyślałam. Wiedziałam, że spełni każdą moją zachciankę. A powiem Wam, że moim zdaniem, nasza łazienka naprawdę zasługuje już na remont. Ależ byłam zaskoczona, gdy mój ukochany nagle wypalił: Aśka, dobrze się czujesz? Jakoś kiepsko dziś wyglądasz. Że co?! No nie wierze. Czy on naprawdę to powiedział? Wszystko dobrze-odpowiedziałam z uśmiechem i posmerałam go pod stołem nogą. Ałła,, kiedy ty goliłaś ostatnio nogi? Kłujesz jak jeż. Skarbie, nie chcę ci nic mówić, ale podczas gotowania, spaliłaś sobie brwi. Dziękuję, było pyszne.- i poszedł do łazienki.

Kuźwa, naprawdę? Nawet nie zauważył, że zmieniłam fryzurę i rozjaśniłam włosy?  Że wyregulowałam brwi i wydepilowałam nogi? No fakt, dotknęłam go chyba tą kończyną, której nie pozwoliłam dokończyć. Jednak nie zmienia to faktu, że dla niego się tak nacierpiałam, a on potraktował mój wygląd jako oznakę złego samopoczucia! Wow, ja mu dopiero pokażę, co to znaczy źle wyglądać. Niech no tylko trochę poczeka, to zobaczy, jakie ocieplacze wyhoduje na nogach na zimę. A latem, brwi będą rzucać mi cień na twarz! Skoro tak się mamy bawić to okey!

Wiecie co, tak sobie myślę teraz, z perspektywy czasu, że może on mnie lubi taką naturalną, nieidealną. Może podobam mu się taka jaka jestem. I nie muszę mieć gładkich nóg, wyczesanych włosów, pomalowanych paznokci, itp., żeby za mną szalał. Może jemu, nie zależy wcale na tym, abym była jak te wszystkie dziewczyny z TV. Może kocha mnie za moje wewnętrzne piękno, a nie za zewnętrzny wygląd. Tego wszystkiego mogę się tylko domyślać. Ale jednego jestem pewna, nigdy więcej nie skuszę się na depilację nóg!

 

Przesłała: Marzena M.