Przesłane do Redakcji

Która z nas nie marzyła kiedyś  o księciu na białym koniu? Hmmm....Takim co to drzwi otworzy, przez kałużę przeniesie, obdaruje kwiatami bez okazji, przyniesie śniadanie do łóżka.... Ach..  Kochane! Większa część z nas, zapewne śniła o takim facecie... A ile z nas ma go w rzeczywistości? Czy idealny facet w ogóle istnieje?  No właśnie? Bo idealna kobieta, jak wszystkie zapewne się zgodzimy, nie jest postacią fikcyjną... Czy nieidealny mężczyzna i idealna kobieta, mogą stworzyć szczęśliwy związek?

Byłam ostatnio na weselu u mojej znajomej z pracy. Rety! Nawet nie chcecie wiedzieć, ile kremu wklepałam w twarz, żeby jakoś ukryć te swoje zmarszczki. „Tapety” to miałam na sobie tyle, że spokojnie wystarczyłoby na pokrycie wszystkich ścian Pałacu Kultury....  Dziewczyny, jak ja się namęczyłam, żeby „wyglądać do ludzi”... No cóż, co się nacierpiałam to moje, ale wracając do tematu... Jako SINGIELKA (nie lubię określenie stara panna), miałam nadzieje poznać jakiegoś idealnego przystojniaka, który omamiony weselnym klimatem, zechce spędzić ze mną resztę życia. Och! naiwna ja! Zawsze robię sobie złudną nadzieję....!  Ale dobrze, zacznę od początku. W kościele, stanęłam na samym końcu, aby zrobić rozeznanie „ w terenie”. Wchodząc na salę, już wiedziałam mniej więcej, kogo mogę dziś porwać na parkiet. Impreza się rozkręcała... Było już kilka toastów i wiecie, delikatnie szumiało mi w głowie....  Postanowiłam wcielić w życie swój plan.

Boże, jaką ja miałam nadzieję, że już niedługo będę mogła zmienić status na FB. W związku. Jak to cudownie brzmi... Rozpraszam się, na samo wspomnienie tego wieczoru. Zrozumcie, tak już mam... Bo wiecie „czas mija a ja niczyja”. Wracając do tematu. DJ właśnie zarzucił jakąś fajną muzykę.... Tanecznym krokiem zmierzam do swojego „obiektu”. Już miałam go na wyciągnięcie ręki, i nagle szpilki mi się rozjechały, i upadłam przed nim prosto na kolana. Kurdę! Ale wstyd! Kamerzysta miał naprawdę niezły ubaw. Ale niech się cieszy, że nie wylądowałam tyłkiem prosto  na tej jego na kamerze. To by dopiero była heca...W myślach obiecałam sobie, że już więcej toastów dziś nie piję. Z moich rozmyślań, wyrwał mnie niezwykle ciepły, pełen zatroskania, męski głos.  Boże! Mój IDEALNY podnosząc mnie z podłogi, pytał czy nic mi nie jest. Gdy „doszłam do siebie” od razu porwał mnie do tańca. Bawiłam się świetnie! Była to chyba najlepsza impreza w moim życiu.

Filip ( bo tak miał na imię), był takim facetem a’la David Beckham. Przystojny i wysportowany. Do tego faktycznie gra w piłkę nożną. Rety! Będę dziewczyną piłkarza!!! Nieważne, że jego drużyna „Zielony Kogucik” (nie pytajcie mnie skąd ta nazwa, bo sama nie ogarniam tego do obecnej chwili), gra w 4 lidze i jest na ostatnim miejscu w tabeli. Będę go wspierać, i oczywiście dla dobra jego kariery, przeprowadzę się do niego, do Brzęszczewa. Już widziałam naszą świetlana przyszłość. Wszystko wskazywało na to, że czeka mnie wspaniałe życie.

Bawiłam się tak dobrze, że nawet nie wiem kiedy wesele dobiegło końca i trzeba było wracać do domu. Mój przyszły mąż, odprowadził mnie do domu i został na noc. Oj nie nie, nic z tych rzeczy. Długo rozmawialiśmy, a tyle komplementów co wtedy usłyszałam, to nie słyszałam przez całe swoje dotychczasowe życie. Laski! No tak mnie omamił, że ja naprawdę nie wiem gdzie miałam głowę. Gdy zasnął, ogarnęłam się trochę i cały dorobek swojego życia zapakowałam w dwie torby... Rano postanowiłam oznajmić F., że wyjeżdżam razem z nim. Gdy wstał, czekało na niego śniadanko i kawa. Zjadł, podziękował i mnie zabił. Zabił mnie słowami! Mianowicie, powiedział: Dzięki laska że mnie przekimałaś , bo naprawdę, musiałbym chyba spać na dworcu, gdybyś mnie nie przygarnęła. Lecę i nie przeszkadzam, bo widzę, że gdzieś wyjeżdżasz- wskazał na moje torby i zniknął za drzwiami. Czy Wy coś z tego rozumiecie? Mamił mnie całą noc, po to żeby mieć darmowy nocleg!? Czy na moich drzwiach jest napisane Bezpłatne noclegi. Zapraszamy 24 h/dobę? A to świnia!

Mówię wam, zagotowałam się wtedy jak woda na makaron. Prawie wykipiałam. Sama już nie wiem, wisi nade mną jakaś klątwa Briget Jones, czy co? Chociaż nie, złe porównanie, bo ona w końcu znalazła miłość. A ja, jak tak dalej pójdzie, to chyba nigdy nie zmienię stanu cywilnego. Tylko przed panna będą mi dopisywać stara.  Tak oto, zakończyły się moje poszukiwania idealnego faceta. Czy oni wszyscy, tak dobrze się na początku maskują, a później dopiero okazuje się co to za ziółka? Hmmm... Nie wiem, ale na idealny związek nie mam chyba póki co szans (chyba że z moim kotem, on nie pyta, on rozumie).

 

Przesłała: Marzena M.