Kobiety

Sylwia Błach to kobieta nietuzinkowa, o wielu zainteresowaniach, będąca prawdziwą inspiracją dla innych osób. Pisarka, modelka, programistka, influencerka. Choć sama choruje na śmiertelną chorobę SMA i jeździ na wózku, a bohaterka jej najnowszej powieści “Lepszego świata nie będzie” jest osobą niewidomą, to nie pisze o niepełnosprawności. Sylwia Błach, pisarka horroru i bajek dla dzieci, bohaterkami swoich książek czyni silne kobiety, a miejscem akcji “Lepszego świata nie będzie” uczyniła Polskę przyszłości. I to nie byle jaką Polskę, bo Polskę, która stała się supermocarstwem. Czy to utopia, czy skuteczne przewidywanie przewrotu? U Błach w końcu też wszystko zaczęło się od pandemii - o ile jednak osoby niepełnosprawne koronawirus zamknął w domach, to w “Lepszego świata nie będzie” skończyło się na apokalipsie zombie. Zapraszamy do przeczytania wywiadu.

Aleksandra Kożuch (Damskie Sprawy): Wachlarz Pani zainteresowań jest ogromny – prawie jak człowieka Renesansu. Blogerka, publicystka, pisarka, programistka, znawczyni damskiej mody… .Osiągnęła Pani sporo jak na swój młody wiek. Co jeszcze Panią kusi ? Z czym chciałaby się Pani zmierzyć? Czego jeszcze spróbować? Bo udział w telewizyjnych Milionerach to tylko jedno z wielu wyzwań.

Sylwia Blach: Owszem, sporo już mi się udało, ale ciągle czuję się nienasycona. Jednym z moich marzeń jest własny program telewizyjny o modzie – to chyba największa rzecz, jaka mi siedzi w głowie. Chciałabym też wydać kolejną swoją powieść w którymś z wymarzonych wydawnictw. Marzę o podróżowaniu – zawsze to kochałam, ale teraz pragnę intensywnego zwiedzania świata, może nawet regularnego przeprowadzania się… To oczywiście ładnie by współgrało z moją działalnością na social media, bo kocham robić ładne zdjęcia i uwielbiam pozować. O, w temacie pozowania marzę o udziale w jakiejś fajnej kampanii, a nawet sesji do magazynu… Mogłabym tak wymieniać bez końca: sylwester w Wiedniu, wakacje w Paryżu, nauczenie się francuskiego, nauka nurkowania… Wierzę, że jeszcze sporo życia przede mną i uda mi się zrealizować to, czego pragnę, a i nowe plany się będą pojawiać.

A.K: Swoją aktywnością, mimo choroby pokonuje Pani „bariery” i chłonie uroki życia. Co tak napędza Sylwię, z którą rozmawiamy?

Sywia Błach: Życie, codzienność. Mówi się, że inteligentni ludzie się nie nudzą, a ja nie znoszę tego powiedzenia. Często, zwłaszcza w czasie pandemii, mam poczucie, że mi się nudzi i to rozbudza moją kreatywność, a także zmusza mnie do zwalczenia tej nudy, choćby za pomocą wyszukiwania sobie kolejnych wyzwań. Poza tym zawsze bardzo mocno siedziała we mnie świadomość, że mam jedno życie i jeśli teraz go nie wykorzystam, to drugiej okazji nie będzie. A ja chcę przeżywać przygody. Zawsze chciałam.

A.K: Pisze Pani też książki (wydaje audiobooki) dla dzieci i młodzieży. To wbrew pozorom wymagający czytelnik, trzeba znać jego psychikę. Skąd więc młoda pisarka czerpie tematy, natchnienie?

Sylwia Błach: Do tej pory dla dzieci opublikowałam jedną książkę: „Wampiry, potwory, upiory i inne nieziemskie stwory”. Pod swoje skrzydła przygarnęło ją wydawnictwo Albus z Poznania. Jest to leksykon istot fantastycznych dla dzieci od lat siedmiu i dla dorosłych młodych duchem. Przedstawiam w nim różne potwory i dziwne istoty: wampiry, dhampiry, harpie, gremliny, Slendermana, rusałki, wodniki i tak dalej. Tłumaczę skąd się te istoty wzięły, jak wyglądają, dlaczego ludzie w nie wierzą – wszystko w lekkim, humorystycznym stylu, choć nie pozbawionym nutki grozy, którą dzieciaki tak uwielbiają (byłam jednym z nich). Co ważne ta książka nie tylko bawi, ale też uczy. W każdym rozdziale znajduje się drabble, czyli opowiadanie mające równo sto słów. Wybrałam tę formę, bo jest krótka i bardzo fajnie nadaje się do opowiadania bajek. A ja w swojej książce opowiadam wiele bajeczek, które mają nauczyć dzieci tolerancji, opowiedzieć o różnorodności świata, zwrócić uwagę na rzeczy ważne, ale też pokazać czym jest strach i jak go pokonać.

Natchnieniem do powstania tej książki była Iwona, mój wydawca. Kobieta-petarda, która miała pomysł na książkę dla dzieci o potworach i szukała pisarza, który podejmie się tej tematyki. Zgadzam się, że produkty dla dzieci muszą być odpowiednie do wieku, dlatego bardzo się cieszę, że przy książce „Wampiry, potwory, upiory i inne nieziemskie stwory” mogłam pracować ze świetną redaktorką, która sprawnie wyłapywała fragmenty kontrowersyjne i z którą mogłam dyskutować o szczegółach. Radziłam się też przyjaciółki-psycholożki w paru miejscach, a i sama przeczytałam wiele książek dla dzieci o „potwornej” tematyce, by zobaczyć jak inni podchodzą do tematu.

A.K: A myśli może i Pani o dorosłym czytelniku?

Sylwia Błach: Myślę i to codziennie! Dorosły czytelnik jest moim głównym odbiorcą, dla niego powstały cztery książki autorskie i kilkadziesiąt opowiadań w różnych antologiach. Piszę horror, gore, thriller psychologiczny, postapo, literaturę erotyczną (w klimacie horroru). Niektórzy dostrzegają w moich tekstach też dużą dawkę science-fiction, zwłaszcza w najnowszej powieści „Syndrom Riddocha. Lepszego świata nie będzie”, która niedawno ukazała się w formie audiobooka nakładem Audioteki. Wszystkich gorąco zachęcam do chwycenia po tę opowieść: przedstawiam w niej Polskę przyszłości w roli supermocarstwa. Główna bohaterka to silna postać kobieca, żołnierz przyszłości, który w wyniku nieudanego eksperymentu stracił wzrok. Jest w tej historii dobra intryga, ale też dużo akcji – to książka, którą pisałam myśląc o dobrej zabawie: mojej i czytelników.

A.K: Jaka literatura jest Pani bliska? Po jakie książki – jako czytelniczka – często sięga? Czy również po horrory – literaturę grozy? A może też po poezję czy romanse?

Sylwia Błach: Czytam praktycznie wszystko, co wpadnie mi w ręce, aczkolwiek chciałabym móc czytać jeszcze więcej. Jestem wielką fanką horrorów i thrillerów psychologicznych, opowieści o złu tkwiącym w człowieku. Lubię też kryminały, nie gardzę dobrą komedią, a wobec współczesnej literatury erotycznej jestem bardzo wymagająca. Ogólnie wychodzę z założenia, że liczy się dobra historia, a nie gatunek.

A.K: Lubi Pani występować publicznie, obcować zarówno z dziećmi, młodzieżą, jak i dorosłymi. Czy te doświadczenia też przekładają się na Pani twórczość?

Sylwia Błach: Każda spotkana osoba ma na mnie wpływ. Ludzie są fascynujący, każdy z nas ma jakąś historię do opowiedzenia, może mnie zaskoczyć. Proszę sobie wyobrazić, że gdy w jednym przedszkolu opowiadałam o Slendermanie, okazało się, że dzieci znają tą postać i potrafiły mi sporo opowiedzieć o tym gdzie i kiedy go widziały. Taka bujna wyobraźnia jest czymś wspaniałym i inspirującym! Myślę, że każdy pisarz lubi wysłuchiwać ludzkich opowieści, niekoniecznie nawet lubiąc przebywać w tłumie.

A.K: A oprócz tych fascynacji, zainteresowań jest jeszcze miejsce na jakieś hobby, o którym niewiele osób wie?

Sylwia Błach: Nic mi nie przychodzi do głowy! Dzielę się sporym kawałkiem swojego życia w Internecie, a hobby i pasje to jeden z moich ulubionych tematów. Z drugiej jednak strony, gdybym miała takie hobby, to i tak bym się do niego nie przyznała, bo skoro zadecydowałam, że niewiele osób ma wiedzieć, to tak ma pozostać (śmiech).

A.K: Jest Pani żądna życia i ma w sobie radość życia. A tyle po świecie chodzi malkontentów. Trudno tu mówić o receptach, ale co takim osobom radzić?

Sylwia Błach: Każdy z nas ma chwile słabości, potrzebuje sobie ponarzekać albo wpada w ogólny dół i nie umie czerpać radości z życia. Ważne jednak jest, by te złe stany nie górowały nad stanami dobrymi: szczęściem, spokojem, spełnianiem marzeń. Myślę, że warto pracować nad sobą, by uczynić swoje życie lepszym. Jest wiele technik, na przykład można codziennie zapisywać trzy dobre rzeczy, które nas spotkały tego dnia. Jeśli jednak sobie z sobą zupełnie nie radzimy, warto skorzystać z pomocy psychologa. I znaleźć w życiu coś, co nas nakręca – dla mnie to jest adrenalina. Drugiego życia nie dostaniemy – warto więc maksymalnie wykorzystać to, które się ma.

A.K.: I niech to będzie mottem naszej rozmowy, za którą bardzo dziękuję.

 

Z Sylwią Błach rozmawiała Aleksandra Kożuch.