Książki i Filmy

Tytuł tej opasłej książki, pracochłonnej, bo wymagającej zgłębienia wielu dokumentów sprzed blisko wieku, jednych może zachęcić, innych zaintrygować, a jeszcze innych (zwłaszcza przedstawicieli młodego czytelnika) zadziwić, że był taki czas, zgoła inaczej przeżywany, niż ten obecny. A czy był lepszy? Na pewno u niejednych przywoła nostalgiczne przypomnienie swoich dziadków, krewnych, powinowatych.

„Przedwojenni” – o tej publikacji mowa - autorstwa Anny Mieszczanek, to faktograficzna opowieść o ziemiańskich rodzinach z początku XX stulecia. W ich codziennych wydarzeniach, m.in. Walewskich, Kańskich Żółtowskich, Pusłowskich czy Przyborów – przegląda się historia Polski i Europy. Bo historia ziemian zawsze obracała się wokół jakiegoś dworu („Zawsze był jakiś dwór” – czytamy w podtytule książki). Ludzie z tamtych czasów przeżywali również blaski i cienie; wzloty i upadki, dramatyczne chwile i radości. Wielu z nich miało barwne biografie. Niejeden życiorys melby posłużyć za kanwę na osobną opowieść czy powieść. Wystarczy, że przywołamy w skrócie wydarzenia niektórych postaci. Oto Maryla Walewska z Kowali nie chciała robić kariery w stolicy, jak radził, znany adwokat. Hodowała za to kurczaki i narcyzy, bo dobrze sprzedawały się Radomiu i pozwalały rozwijać gospodarstwo.

Janina Żółtowska z Bolcienik początkowo fascynowała się losem swojej prababki, Maryli Wereszczakówny (nasuwa się tu od razu Adam Mickiewicz), ale później bardziej interesowały ją wieści z konferencji pokojowej w Wersalu, na której Roman Dmowski składał – razem z Ignacym Paderewskim – podpis pod traktatem kończącym I wojnę.

Z kolei Zofia Dłużewska-Kańska prowadziła w wolnej Polsce pierwszy bar mleczny, a kiedy wybuchła II wojna światowa karmiła w Dłużewie setki wrześniowych uchodźców z Warszawy, wśród których znalazła się też pisarka Zofia Nałkowska.

Ale, żeby nie pominąć mężczyzn, przypomnijmy tu Zygmunta Pusłowskiego, który w pałacu w Czarkowych stworzył przystań dla młodopolskiej bohemy. Kolekcjonował starodruki, a obrazy zamawiał u Malczewskiego i Boznańskiej.

Natomiast Aleksander Mazaraki z Żelaznej, ostatni prezes Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, ukrywał po Powstaniu Warszawskim schorowaną już Marię Rodziewiczównę, zaś w Szczorsach , w majątku ziemskim nad Niemnem, pracował jako korepetytor Jeremi Przybora ( starsze pokolenie pamięta go z „Kabaretu Starszych Panów”).

Tę pamiętnikarsko-wspomnieniową - można powiedzieć – książkę, która ocala od zapomnienia to, co dla wielu dziś stanowi korzenie pochodzenia oraz przywołuje u niejednego z nas swoje wspomnienia - wydało z archiwalnymi zdjęciami Wydawnictwo MUZA. Na prezent pod choinkę, jak znalazł.