Uroda

Nie nakładamy już zbyt ciemnego podkładu, który nas postarza, nie używamy ciemniejszej od pomadki konturówki i nie kładziemy na powieki perłowego, bladoniebieskiego cienia. Nie oznacza to jednak bynajmniej, że nasze makijaże są w 100% profesjonalne albo chociaż pozbawione poważnych pomyłek. Oto, jakie błędy popełniamy dzisiaj i dlaczego warto się ich wystrzegać.

Najpowszechniejsze błędy w makijażu

Rezygnowanie z bazy pod makijaż

Baza pod podkład wciąż nie należy do produktów, które byłyby specjalnie rozchwytywane w polskich drogeriach. Owszem – kupujemy ich więcej niż kilka lat temu, ale wciąż wolimy opcję z podkładem nakładanym bez przygotowania skóry. Ewentualnie nakładamy krem.

Dlaczego to błąd? Otóż przede wszystkim należy pozbyć się przekonania, że baza pod podkład to po prostu kolejna warstwa na skórze, a makijaż z użyciem tego kosmetyku sprawi, że twarz będzie płaska i sztuczna. Jest dokładnie odwrotnie. Dobrze dopasowana do potrzeb skóry baza jest niczym klej między skórą a podkładem – czyli wydłuża trwałość tego drugiego. Przede wszystkim jednak baza sprawia, że kosmetyk o wiele bardziej wtapia się w skórę i staje się mniej sztuczny. Dzieje się tak między innymi dzięki odpowiednim składnikom nawilżającym.

Ważne! Drugim błędem związanym z bazą pod podkład jest jej nieumiejętnego wybieranie. Nie zakładaj, że baza matująca będzie dla ciebie odpowiednia, ponieważ taką ma twoja koleżanka – może się okazać, że produkt zupełnie nie przypadnie ci do gustu i będziesz wyglądała i czuła się źle. Pamiętaj też, że najpopularniejsze obecnie bazy (i najbardziej polecane przez specjalistów) to te bez silikonu, za to z wieloma peptydami oraz witaminami – kosmetyki te sprawiają, że skóra wolniej się starzeje i wygląda bardziej promieniście.

Niedobrany odcień podkładu

Nie chodzi tutaj jednak wcale o kwestie tego, czy kosmetyk jest za jasny albo za ciemny. Błędy, które popełniamy, dotyczą raczej niedopasowania koloru podkładu do odcienia naszej cery. Bardzo często wybieramy kosmetyk na podstawie tego, jak wygląda on u naszych koleżanek czy członków rodziny, tymczasem różnimy się przecież odcieniami skóry. Jeśli masz na przykład skórę w odcieniu bardzo chłodnym, bladym, to nie będzie pasował ci podkład w tonacji brzoskwiniowej.

Nasza rada: Wydaj to 50 złotych i udaj się do profesjonalnej kosmetyczki po poradę. Poproś o wyznaczenie konkretnych odcieni, które będą służyć twojej urodzie i poproś o wskazówki, w jaki sposób taki podkład wybierać. Z całą pewnością wyjdzie taniej niż eksperymenty pt. „kupię i zobaczymy”.

Nieumiejętne konturowanie

Konturowanie weszło do mody zaledwie z dwa, trzy lata temu. Kiedy tylko o nim usłyszałyśmy, zaczął się prawdziwy „bum!” – zaczęłyśmy kupować produkty do modelowania tonami, a i sklepy błyskawicznie odpowiedziały na ten popyt, zarzucając drogerie coraz to nowymi kosmetykami.

Niby nic w tym złego, bo przecież konturowanie sprawia, że twarz wydaje się być smuklejsza i elegancko wyprofilowana. Problem w tym, że aby tak się stało, musi być to dobre modelowanie. A na ulicach widać raczej nieudolne jego próby. Używamy złych pędzli, nakładamy zbyt ciemne kosmetyki i w zdecydowanie zbyt dużych ilościach. Wzorujemy się na youtuberkach, zapominając, że tworzone przez nich makijaże są, po pierwsze – tworzone w sztucznym świetle, po drugie – robione „na wieczór”. W świetle dziennym takie przesadne, nieumiejętne konturowanie twarzy budzi raczej politowanie i rozbawienie.

Nasza rada: Jeśli nie masz żadnego doświadczenia w konturowaniu twarzy, to nie rób tego samodzielnie – lepiej użyj tylko różu. A jeśli bardzo chcesz się nauczyć tej trudnej sztuki, to znowu – udaj się do kosmetyczki i niech, za odpowiednią opłatą, nauczy cię wszystkiego krok po kroku. To równie ważne, jak np. zabieg rewitalizujący.

Sztuczne, przerysowane brwi

Dzisiaj wszystkie kobiety malują brwi – stało się to tak oczywiste, jak zwykły makijaż oka. Niestety, podobnie jak z konturowaniem, jest to moda stosunkowo świeża, a co z tym idzie – wiele z nas popełnia tu błędy.

Najpopularniejszym jest zwyczajna przesada. Kosmetyczki i wizażyści od lat powtarzają – piękno tkwi w naturze, a natura nigdy nie daje nam idealnie symetrycznych, gładkich z każdej strony brwi. Więc nie powinniśmy sobie takich robić! Idealny makijaż brwi nie zmienia ich kształtu, a przede wszystkim – nie powinno być go widać. Jeśli więc ktoś pyta: „hej, czym malujesz brwi?” to wiedz, że popełniasz gdzieś duży błąd.

Nasza rada: Próbuj różnych kosmetyków i dopiero po nabraniu doświadczenia zdecyduj się na jeden. Pamiętaj o dobrym kolorze, nie nakładaj za dużo cienia/pomady i zawsze rób sobie zdjęcie po wykonaniu makijażu, aby jeszcze raz sprawdzić, czy wszystko jest ok. Dodajmy, że chodzi o zdjęcie bez filtra.

Niedobrany odcień różu

Każda z nas kiedyś to widziała – na ulicy, w restauracji, w kinie czy po prostu na uczelni. „To”, czyli przykład, w jaki sposób NIE używać różu. Zazwyczaj w takich przypadkach (gdy ktoś zwraca na siebie uwagę przechodniów) problemem jest nie tyle zły odcień różu, co jego ogromna ilość i złe umiejscowienie. Innym, bardziej popularnym błędem, jest właśnie zły odcień – jego użycie nie rzuca się w oczy, ale nie pozwala na uzyskanie najładniejszego efektu.

Odpowiedni kolor kosmetyku sprawia, że skóra wygląda na pełną blasku, a zarazem jest świeża, delikatnie podkreślona, w widoczny sposób młoda i piękna. Jeśli zatem masz brzoskwiniową cerę, a wybierzesz chłodny róż, to takiego efektu po prostu nie osiągniesz i koniec.

Nasza rada: Nie wiesz, jaki odcień wybrać? To nic. W takiej sytuacji powinnaś postawić albo na kolory uniwersalne (ciepły róż), albo po prostu poczytać o odpowiednich do swojej cery odcieniach.

Sztuczne rzęsy

Jeszcze dziesięć czy piętnaście lat temu sztuczne rzęsy kojarzyły się z tancerkami Moulin Rouge, a żadna szanująca się kobieta nie założyłaby takowych na co dzień. Dzisiaj to już jednak zupełnie inna historia. Sztuczne rzęsy w różnych wariantach (w tym także magnetyczne) dostaniemy w każdej drogerii, a kosmetyczki przedłużające rzęsy w swoich gabinetach nie mogą opędzić się od klientek. I to właśnie te ostatnie – przedłużane w gabinecie, często nas ośmieszają.

Dlaczego tak jest? Bo pragniemy efektu. Uznajemy, że skoro już wydajemy to 100 złotych, to efekt powinien być widoczny. Prosimy więc o takie rzęsy, które „będzie widać”. I widać. Widać też, że nie są naturalne, bo normalnie nikt nie ma nad oczami tak ciężkiej kotary.

Nasza rada: Jeśli już musisz przedłużać rzęsy (choć zdecydowanie bardziej polecamy stosowanie specjalnej odżywki, która wydłuża i zagęszcza włoski), to wybierz te o delikatnej formie. Niech wyglądają możliwie jak najbardziej naturalnie.

Podkład nakładany palcami

Już od dawna w sklepach z kosmetykami można kupić różnego rodzaju gąbki i gąbeczki, którymi nakłada się podkład. Mają różne kształty, rozmiary, kolory – dla każdego coś miłego. A co robi większość Polek? Dalej rozprowadza podkład palcami.

To naprawdę poważny błąd, ponieważ po pierwsze – rozprowadzamy w ten sposób bakterie, po drugie – raczej rozmazujemy podkład po twarzy, niż sprawiamy, że kosmetyk stapia się ze skórą. Gąbka, przy odpowiednim jej używaniu, tworzy zupełnie inny, o wiele bardziej naturalny efekt, a przede wszystkim znacznie przedłuża trwałość podkładu.

Skoro jednak o gąbkach mowa, to powiedzmy sobie jeszcze o dwóch popularnych błędach – tym razem popełnianych przez kobiety, które chętnie sięgają po takie akcesoria, a nawet nie wyobrażają sobie bez nich makijażu.

Otóż po pierwsze – nie moczymy gąbek przed użyciem. To błąd, który popełniany jest zazwyczaj przez początkujące w temacie dziewczyny i panie. Niewiedza taka (bo to z niej zazwyczaj wynika takie postępowanie) zazwyczaj kończy się tym, że butelka kosmetyku kończy nam się podejrzanie szybko. To całkowicie zrozumiałe, ponieważ niezmoczona gąbeczka „pije” nasz podkład.

Nasza rada: Zanim zaczniesz używać gąbki, zawsze ją zmocz (rób to tak długo, aż podwoi swoją wielkość), wyciśnij, a potem jeszcze delikatnie ściśnij przez ręcznik papierowy. Teraz jest gotowa do pracy!

Drugi błąd związany z gąbeczkami do nakładania podkładu polega na zapominaniu o ich… umyciu. To szokujące, jak wiele z nas nie pilnuje, by natychmiast po użyciu produkt dokładnie umyć i pozostawić do wyschnięcia. Wiedz zatem, że jeśli tak postępujesz, to nie tylko nakładasz na swoją skórę masę bakterii i stary naskórek (fuj!), ale też ryzykujesz, że w twojej gąbeczce coś się „zagnieździ”. Czy teraz jesteś przekonana, że warto ją czyścić?

Zapominanie o myciu pędzli do makijażu

Ale najpierw dobra wiadomość – to naprawdę wspaniale, że przekonałyśmy się do używania pędzli! Jeszcze nie tak dawno kompletnie sobie z tym nie radziłyśmy i nakładałyśmy cienie palcami albo używałyśmy dołączonych do zestawu kosmetyków pacynek. Obecnie z pędzlami radzimy sobie świetnie, co widać na przepięknie „zadymionych” powiekach.

Niestety, problemem wciąż jest… higiena. Według specjalistów pędzle do makijażu powinny być myte po każdym użyciu, co zapobiega przenoszeniu bakterii, resztek starego makijażu i kawałków starego naskórka na świeżą cerę. My jednak nie tyle nie robimy tego codziennie (co w sumie jest nawet dosyć zrozumiałe), co często nie robimy tego wcale. Ba! Często nie myjemy cieni mimo tego, że w trakcie ich używania zdarza nam się je… poślinić.

Nasza rada: Serio, zacznij myć swoje pędzle, a po każdym myciu zostawiaj je w suchym i ciepłym miejscu do wyschnięcia. W przeciwnym razie może się okazać, że coraz częściej masz infekcje oczu albo że na twojej twarzy pojawia się obrzydliwy „liszaj”. Naprawdę ci tego nie życzymy!

Zaczernianie dolnej powieki (na linii wodnej)

Na koniec błąd, który – w przeciwieństwie do niebieskich cieni i zbyt ciemnego podkładu, nigdy nie wyszedł z mody. Precyzując, chodzi o malowanie linii wodnej oka (to ta wilgotna część dolnej powieki) czarną kreską. Choć większość kobiet wyobraża sobie, że taki ruch doda im tajemniczości i seksapilu, w rzeczywistości wyglądają one na starsze i zmęczone.

Jak więc dodać sobie wspomnianych cech? To dość proste. Linię wodną zawsze podkreślaj białą kreską, cieniami potraktuj część powieki poniżej, a na górną powiekę nałóż ciemny eyeliner. W ten sposób dodasz swojemu spojrzeniu magii, zmysłowości, ale też wspaniałej lekkości.

Makijaż – zawsze warto się go uczyć!

Ile z wyżej wymienionych błędów popełniasz na co dzień? Jeśli dużo, to nie martw się – ważne, że już wiesz, co jest do poprawki. A jeśli mało albo wcale – pogratuluj sobie, ale nie spoczywaj na laurach. W sztuce makijażu zawsze znajdzie się coś, czego warto się jeszcze nauczyć.