Meble – choć taka nazwa pojawiła się stosunkowo późno i pochodzi z francuskiego: meubles - towarzyszą człowiekowi, od czasu kiedy począł prowadzić osiadły tryb życia. Wraz z gromadzeniem dóbr i zapewnieniem sobie czy rodzinie dostatku, komfort poczęły mu sprawiać także przedmioty, które ułatwiały życie spędzane w pomieszczeniu. I tak od zarania dziejów człowiekowi osiadłemu towarzyszą zawsze jakieś meble.
Pomińmy jednak ich ewolucję i style, jako że dzieje meblarstwa są wpisane w historię sztuki, a ta najlepiej obrazuje ówczesne mody. Oglądaliśmy bądź słyszeliśmy nie raz o meblach renesansowych - chociażby szafach gdańskich, biedermeierach, art deco, no i o ludwikach, do dziś zresztą – choć stylizowanych – nadal modnych ze względu na walor dekoracyjny wnętrz. Na pewno nie są praktyczne, ale niezwykle ozdobne i przydają majestatyczności pomieszczeniu, a zarazem podkreślają majętność ich właścicieli.
Skąd więc wzięły się ludwiki. Otóż w XVII i XVIII wieku, kiedy to w kraju nad Sekwaną panowali kolejno: Ludwik XIV, Ludwik XV i Ludwik XVI (tego ostatniego, jak wiemy, ścięto na szafocie), dyktatorką mody była Francja. Emanowała ona swymi nowinkami na całą Europę. Czy zatem królowie, których imię stało się synonimem mebli w określonych stylach, mieli wpływ na kształt i funkcjonalność, słowem wizerunek tych komnatowo-salonowych przedmiotów? Poniekąd. Albowiem mistrzowie stolarscy robili je na zamówienie dworu, pragnąc jakby utrafić w gust władcy, nierzadko też zadowolić jego kaprysy, a przez to zyskać uznanie w oczach monarchy. Inwencja oraz wyczucie upodobań zamawiającego – to już kwestia intuicji mistrza stolarskiego.
Tak więc „ludwiki” (to dzisiejsza nazwa mebli z tamtej epoki) wyrabiano wówczas z drzew egzotycznych: z hebanu, cytryny, róży, a pod koniec XVII stulecia także z mahoniu. Do dekorowania płaszczyzn używano najróżniejszych błyszczących i barwnych materiałów – alabastru, szylkretu, kości, metalu, cyzelowanego brązu. Wtedy też powstaje specjalna technika markieteri (zdobnicza w meblarstwie), czyli inkrustacji mozaikowej, polegająca na jednoczesnym wycinaniu wzoru z nałożonych na siebie płytek różnych materiałów, a następnie układaniu z otrzymanych wycinanek odpowiedniej ornamentacji. Na płaszczyznach mebli wykwitają girlandy kwiatów, pojawiają się fantazyjne muszle, figury, bajeczne całe sceny, także rodzajowe. Nóżki i oparcia oplatają misterne gałązki lub stylizowane liście akantu. Ozdoby te nadawały meblom pewnej lekkości.
Jednakże nie wszystkie ludwiki są do siebie podobne. Odróżniają się one kształtem i elementami zdobniczymi. I tak styl Ludwika XIV to klasycyzujący barok. Meble są – można rzec – poważne, monumentalne, dźwigają barokowe gzymsy. Nogi mają proste, ciężkawe, poręcze nieznacznie wygięte lub tez proste. Można powiedzieć, iż tchną dostojeństwem
Z kolei epoka Ludwika XV to rokoko. Meble - rzecz jasna - pałacowe z tego okresu (pierwsza połowa XVIII wieku) charakteryzują się lekkością, wdziękiem, elegancją. Nóżki wygięte, ustawione z gracją, stapiają się płynnie z oparciami foteli i komponują się dobrze z tułowiami komódek. Zwraca uwagę tapicerka, są miękkie i pełne okrągłości. Gdzieniegdzie pobłyskuje brąz.
Natomiast styl Ludwika XVI wzorowany jest na antycznym, rzymskim. Meble są wprawdzie lekkie i delikatne w rysunku, zdobione złoceniami, ale proste, sztywne, niemal surowe. motywy dekoracyjne nie były wyszukane.
Tak więc trzech władców po sobie następujących i o tym samym imieniu – chcąc nie chcąc – nadało nazwę pewnemu stylowi, a ściślej: stylom mebli. Wpływ na nie miały nie tylko dążność do wygody, lecz również gusta epoki obyczajowość, a także dostęp do nowych materiałów, umiejętności rzemieślnicze, a co z tym idzie postęp techniczny w stolarstwie.